News: XVI kolejka Lotto Ekstraklasy - Lechia na czele

Minęła VI kolejka Lotto Ekstraklasy

Łukasz Pazuła

Źródło: Legia.Net

23.08.2016 11:30

(akt. 21.12.2018 15:28)

Trzy spotkania w VI kolejce Lotto Ekstraklasy zakończyły się bezbramkowym remisem. Ponadto zwycięzcy nie wyłoniono w Krakowie, gdzie Cracovia zremisowała 1:1 z Ruchem Chorzów. Najwięcej bramek wpadło w Warszawie. Mistrz Polski przegrał na własnym boisku 1:3 z beniaminkiem - Arką Gdynia. W meczu na szczycie Lechia Gdańsk zwyciężyła na wyjeździe 1:0 z Jagiellonią Białystok.

Śląsk Wrocław 0:0 Wisła Płock


Tomasz Musiał
jeszcze przed upływem 45. minut nakazał zejść piłkarzom do szatni. Było to symboliczne wydarzenie, ponieważ zawodnicy nie robili nic w pierwszej połowie, by kibice chcieli ich oglądać. W drugiej odsłonie pierwsi zaatakowali gospodarze. Seweryn Kiełpin nie miał jednak problemów z uderzeniem Petera Grajciara. Goście odpowiedzieli strzałem Arkadiusza Recy, lecz Mariusz Pawełek dobrze skrócił kąt pomocnikowi Wisły. Chwilę później na listę strzelców mógł wpisać się Lasza Dwali, ale obrońca wrocławian trafił jedynie w słupek bramki. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem. To już trzecie z rzędu spotkanie drużyny Mariusza Rumaka, w którym remisuje u siebie 0:0.

Żółte kartki: Goncalves, Morioka, Pawelec

Widzów: 6 679

Śląsk: Pawełek - Pawelec, Celeban, Kokoszka, Dvali - Goncalves, Stjepanović - Alvarinho, Grajciar, Morioka (76' Madej) - Mervo (65’ Biliński)

Wisła Płock: Kiełpin – Stefańczyk, Szymiński, Bożić, Stępiński – Furman, Krivets (65’ Rogalski) – Kun, Iliev, Merebashvili (46' Reca) - Kante (76' Drozdowicz)


Bruk-Bet Termalica Nieciecza 0:0 Lech Poznań

Dopiero w 36. minucie meczu oglądaliśmy akcję, którą warto odnotować. Radosław Majewski próbował wynagrodzić kibicom wcześniejszą nudę i podkręconym strzałem chciał pokonać Krzysztofa Pilarza. Golkiper sparował piłkę, dobijał Tomasz Kędziora, ale znów swój zespół uratował bramkarz. Następnie wspomnianego Pilarza sprytnym uderzeniem chciał pokonać Szymon Pawłowski, ale pomocnik Lecha również musiał obejść się smakiem. Dobrą okazję natomiast dla Bruk-Betu stworzył Patrik Misak. Słowak posłał bombę na bramkę Matusa Putnockiego, lecz nieznacznie się pomylił.


Z biegiem czasu Lech się rozkręcał, ale nie potrafił pokonać Pilarza, który bronił znakomicie. Golkiper gospodarzy miał też szczęście, gdy po strzale Dariusza Formelli piłka odbiła się od słupka. Drużyna Jana Urbana, mimo że dominowała mogła to spotkanie przegrać, ale w doliczonym czasie gry futbolówkę z linii bramkowej wybił Majewski.

Żółte kartki: Putiwcew, Pleva - Arajuuri, Bednarek

Widzów: 4 595

Bruk-Bet: Pilarz - Fryc, Osyra, Putiwcew, Pleva - Babiarz, Kupczak - Gutkovskis, Jovanović, Misak (84’ Juhar) - Kędziora (72’ Stefanik)

Lech: Putnocky - Kędziora, Bednarek, Arajuuri, Kadar - Trałka (78’ Jevtić), Tetteh -  Makuszewski (46’ Formella), Majewski, Pawłowski - Robak (76’ Kownacki)


Cracovia 1:1 Ruch Chorzów

Najpierw zaatakowała Cracovia. Niecelny strzał oddał Mateusz Szczepaniak, a potem Marcin Budziński posłał bombę prosto w ręce Kamila Lecha. Młody golkiper na raty obronił to uderzenie. Później składną akcję wykonał Ruch, po której Jakub Arak głową posłał futbolówkę nad poprzeczką. Były napastnik Legii Warszawa, zastąpił od pierwszej minuty w tym meczu Mariusza Stępińskiego, który wyjechał negocjować swój transfer z FC Nantes. „Arczi” przed przerwą zdołał wpisać się jeszcze na listę strzelców. Pokonał Grzegorza Sandomierskiego tuż przed zejściem do szatni - oczywiście po strzale głową.

Po przerwie dwie dobre akcje przeprowadził Piotr Ćwielong. Najpierw Sandomierski obronił jego strzał, a następnie skrzydłowy „Niebieskich” wystawił piłkę Arakowi, ale ten pomylił się dosłownie o centymetry. W 60. minucie bliski pokonania Lecha był Miroslav Covilo, ale piłka po jego główce minęła słupek. Ruch atakował, ale świetnie między słupkami spisywał się golkiper „Pasów”. Dobrze też sobie radził bramkarz chorzowian, ale w pewnym momencie źle obliczył tor lotu piłki, nie przeciął dośrodkowania i do wyrównania doprowadził wspomniany Covilo. Końcowy rezultat – 1:1.

Bramki: Covilo (85. min.) – Arak (45. min.)

Żółte kartki: Dimun – Grodzicki, Koj, Oleksy

Widzów: Bez publiczności

Cracovia: Sandomierski – Deleu, Wołąkiewicz, Polczak, Ferraresso (84’ Steblecki) – Dimun (46’ Vestenicky), Covilo – Wójcicki (83’ Wdowiak), Budziński, Szczepaniak – Jendrisek

Ruch: Lech – Konczkowski, Grodzicki, Koj, Oleksy – Surma, Urbańczyk – Mazek (69’ Moneta), Lipski, Ćwielong (90’ Kowalczyk) – Arak (85’ Nowak)

Piast Gliwice 0:2 Pogoń Szczecin

Pogoń całkowicie zdominowała Piast na jego stadionie. Szczecinianie tworzyli sobie raz za razem kolejne sytuacje bramkowe. W 26. minucie spotkania Seiya Kitano przytomnie zachował się w polu karnym, szybko podbiegł do piłki, która odbiła się od Rafała Murawskiego i pokonał Jakuba Szmatułę. „Portowcy” atakowali, ale do siatki drugi raz trafili dopiero w doliczonym czasie gry. Tej sztuki dokonał Kamil Drygas. Wicemistrzowie Polski najbliżej strzelenia gola byli, gdy Gerard Badia uderzył, a futbolówka trafiła w sędziego, zmieniła tor lotu i minęła słupek bramki Dawida Kudły.

Bramki: Kitano (26. min.), Drygas (90. min.)

Żółte kartki: Barisić, Sedlar - Nunes, Czerwiński

Widzów: 4 296

Piast: Szmatuła - Pietrowski, Hebert, Sedlar, Mokwa - Mraz, Radosław Murawski, Badia (78’ Korun), Zivec (46’ Bukata) - Szeliga, Barisić (59’ Masłowski)

Pogoń: Kudła –Rudol, Czerwiński, Fojut, Nunes – Delew (88’ Kort), Rafał Murawski, Matras, Drygas, Gyurcso (90’ Lewandowski) – Kitano (70’ Frączczak)

Legia Warszawa 1:3 Arka Gdynia

Legia mogła objąć prowadzenie na samym początku starcia, gdy Dawid Sołdecki próbował wybijać dośrodkowanie Tomasza Brzyskiego, ale zrobił to na tyle niefortunnie, iż piłka zmierzała do jego bramki. Obrońcę uratował jednak Konrad Jałocha, który był dobrze ustawiony i futbolówka odbiła się od niego. Później do ataku ruszyła Arka i już w 6. minucie Marcus da Silva wykorzystał zamieszanie pod bramką Arkadiusza Malarza i strzelił pierwszego gola. Chwilę później Brazylijczyk mógł mieć drugie trafienie na koncie. Jakub Rzeźniczak nie przerwał w odpowiednim momencie podania do zawodnika żółto-niebieskich i o mały włos a beniaminek prowadziłby 2:0. Co się w odwlecze, to nie uciecze. Arkowcy zwiększyli przewagę po bardzo mocnym uderzeniu Adama Marciniaka zza pola karnego.

Legia była bezradna, a w 58. minucie została dobita. Da Silva posłał centrę z rzutu rożnego, a Marcinika ponownie pokonał Malarza, tym razem po uderzeniu z główki. Legia honorowego gola strzeliła chwilę później. Powracający po kontuzji Guilherme posłał centrę w pole karne, a do piłka najwyżej wyskoczył Kasper Hamalainen. Futbolówka po jego strzale zatrzepotała w siatce. Bliscy zdobycia bramki byli jeszcze Michał Kopczyński i Aleksandar Prijović, ale wynik nie uległ już zmianie.

Bramki: Hamalainen (62. min.) – da Silva (6. min.), Marciniak (19. min., 58. min.)

Żółta kartka: Kopczyński

Widzów: 16 529

Legia: Malarz - Rzeźniczak (46' Guilherme), Wieteska, Dąbrowski, Brzyski - Aleksandrow, Hamalainen, Kopczyński, Vranjes (68' Odjidja-Ofoe), Niezgoda (75' Szymański) - Prijović

Arka: Jałocha - Zbozień, Marcjanik, Sołdecki, Warcholak - Marciniak, Łukasiewicz - da Silva (85' Błąd), Szwoch, Bożok (89' Yussuff) - Zjawiński (68' Siemaszko)

Zagłębie Lubin 0:0 Górnik Łęczna

Kibice Górnika mogą podziękować Sergiuszowi Prusakowi, Grzegorzowi Boninowi oraz sędziemu za to, iż do przerwy Zagłębie nie rozgromiło ich drużyny. Gospodarze zaatakowali rywali od pierwszego gwizdka arbitra, a w bramce dwoił się i troił wspomniany Prusak. Gdy golkiper łęcznian nie był w stanie pomóc swoim kolegom, z linii bramkowej futbolówkę wybił wychowanek, skrzydłowy górników. W 34. minucie Krzysztof Jakubek nie uznał prawidłowo strzelonego gola przez Michala Papadopulosa. Całą akcję zapoczątkowali Jakub Tosik oraz Arkadiusz Woźniak. Obydwaj zawodnicy jadąc na stadion na starcie z „Dumą Lubelszczyzny” uczestniczyli w samochodowej stłuczce. Jak widać pech piłkarzy „Miedziowych” nie opuszczał.

Lubinianie nie poprzestawali w swoich atakach w drugiej części spotkania, ale zarówno Woźniaka jak i Łukasza Piątka oraz Tosika powstrzymywał Prusak. W 81. minucie Jan Vlasko przyjął piłkę w polu karnym, ale tak bardzo chciał strzelić upragnionego gola, że włożył w swoje uderzenie za dużo siły i futbolówka niczym pocisk została wystrzelona poza boisko. W końcówce meczu szale zwycięstwa na swoją stroną mogli przechylić zawodnicy Górnika, lecz Kamil Poźniak w dogodnej sytuacji nie trafił do bramki.

Żółta kartka: Szmatiuk

Widzów: 5 212

Zagłębie: Polacek - Tosik, Guldan, Jach, Cotra - Woźniak, Kubicki, Ł. Piątek, Starzyński (81’ Janus), Janoszka (72’ Vlasko) - Papadopulos (62’ K. Piątek)

Górnik: Prusak - Sasin, Pruchnik, Szmatiuk,  Leandro - Bonin, Danielewicz, Drewniak (82’ Vukobratović), Ubiparip, Grzelczak (46’ Piesio) - Śpiączka (72’ Poźniak)

Jagiellonia Białystok 0:1 Lechia Gdańsk

Na białostockim stadionie pojawiło się w tej kolejce najwięcej kibiców w VI kolejce Ekstraklasy. Fani chcieli zobaczyć mecz na szczycie pomiędzy Jagiellonią a Lechią. W pierwszej połowie warunki dyktowała „Jaga”, ale żaden z jej piłkarzy nie potrafił skierować futbolówki do siatki. Ledwo co rozpoczęła się druga odsłona spotkania, a Fedor Cernych znalazł się w doskonałej sytuacji do strzelenia gola, pomylił się jednak o kilka centymetrów. Litwin na pewno miał do siebie pretensje po tym spotkaniu za tę akcję, ponieważ w 63. minucie na bramkę Mariana Kelemena huknął Aleksandar Kovacević. Serb uderzył nie do obrony i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Później białostoczanie mogli jeszcze wyrównać, ale litwiński napastnik najpierw trafił w poprzeczkę, a dobitka Macieja Wasiluka była niecelna. W końcówce szczęścia spróbował również Konstantin Vassiljev, ale i on nie zdołał pokonać Damiana Podleśnego.

Bramka: Kovacević (63. min.)

Żółte kartki: Tomasik, Cernych, Mackiewicz - Janicki, Stolarski, Kovacević, Maloca

Widzów: 17 100

Jagiellonia: Kelemen –Burliga (73’ Górski), Szymonowicz, Wasiluk, Tomasik–Romanczuk, Grzyb (83’ Mackiewicz) –Frankowski, Vassiljev, Chomczenowski (73’ Szymański), Cernych

Lechia: Podleśny –Janicki, Maloca, Wawrzyniak –Stolarski (77’ Pawłowski), Kovacević – Wolski (70’ Wojtkowiak), Krasić, F. Paixao –Kuświk (74’ M. Paixao)

Korona Kielce 1:0 Wisła Kraków

Michał Miśkiewicz zastąpił w bramce kontuzjowanego Łukasza Załuskę. Golkiper Wisły w pierwszej połowie był dwa razy sprawdzony przez Siergieja Pilipczuka, ale dwukrotnie wyszedł z opresji obronną ręką. Później role się odwróciły. Maciej Gostomski musiał bronić swoją drużynę przed strzałami kapitana „Białej Gwiazdy” – Arkadiusza Głowackiego. Krakowianie przycisnęli gospodarzy, gola próbowali strzelić Patryk Małecki oraz Mateusz Zachara. Kiedy już się wydawało, że kolejny mecz w tej kolejce zakończy się bezbramkowym remisem, w ostatniej akcji spotkania o zwycięstwie przesądził Jacek Kiełb, którego trafienie zapewniło wygraną kielczan.

Bramka: Kiełb (90. min.)

Żółte kartki: Dejmek, Cebula, Gabovs, Grzelak – Głowacki, Ondrasek

Widzów: 6 754

Korona: Gostomski – Gabovs, Dejmek, Diaw, Kallaste – Kiełb, Możdżeń, Grzelczak, Cebula (57’ Palanca), Pilipczuk (72’ Marković) – Sekulski (79’ Zając)

Wisła: Miśkiewicz – Bartosz (38’ Jović), Guzmics, Głowacki, Sadlok – Boguski, Uryga, Mączyński, Małecki – Zachara, Ondrasek (86’ Brlek)

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.